No i stało się. Wiedzieliśmy, że kiedyś może się to wydarzyć, mieliśmy jednak nadzieję, że jak najpóźniej, a może w ogóle? Choć byliśmy na to przygotowani, słyszeliśmy o takich operacjach u innych chorych na mukowiscydozę, nie znaczy to jednak, że nas ta wiadomość nie zaskoczyła.

Podczas kolejnej hospitalizacji w Centrum Zdrowia Dziecka usłyszeliśmy, że w tym roku Mikołaja czeka przeszczepienie wątroby.

– Czyżby to naprawdę już?! Nie da się jeszcze zaczekać, powalczyć o organ, jakoś podtrzymać funkcje wątroby, coś zmienić w lekach albo diecie?

Specjaliści jednak nie zostawiają nam wyboru: „Chorzy z takimi objawami powoli gasną…”. Takie słowa każdego postawiłyby na baczność, prawda? Jeszcze pytamy, czy nie dałoby się zrobić przeszczepienia rodzinnego, podczas którego jedno z nas, rodziców, odda dziecku część swojej wątroby – niestety, w odpowiedzi lekarz mierzy nas wzrokiem i stwierdza: „Musielibyście Państwo ważyć więcej niż 200 kilogramów!”. 

Zatem przed nami trudny, wymagający rok. Trzeba skoordynować wiele spraw: przejść w ramach kwalifikacji do przeszczepienia szczegółowe badania, wykonać dodatkowe szczepienia, przygotować się logistycznie do samej operacji itp. W planach są liczne wizyty w klinice, na oddziale i u specjalistów… A potem czekanie… I po operacji rekonwalescencja Mikołaja i jak najszybszy jego powrót do dobrej formy.

Trzeba też pamiętać, że samo przeszczepienie „nowego” organu nie oznacza dla Mikołaja powrotu do zdrowia, gdyż jego mukowiscydoza cudownie nie zniknie! To operacja ratująca życie, po której będziemy musieli zawalczyć o to, co Mikołaj ma teraz, oraz o to, co zyska dzięki niej!

Najważniejsze, że nasz syn z nadzieją patrzy w przyszłość i cieszy się, że jego stan się poprawi 🙂